W najnowszej historii Wieruszowa był jeden taki dzień, w którym oczy całej Polski zwrócone były właśnie na to miasto. Mowa tu o 7 września 1997 roku, kiedy to w Wieruszowie odbyły się prawybory do Sejmu i Senatu. Praktycznie z dnia na dzień właśnie to niewielkie miasteczko nad Prosną stało się centrum badania opinii publicznej. Jak Polska długa i szeroka nie było bowiem drugiej takiej miejscowości, w której wyniki kolejnych wyborów byłyby niemal identyczne z ogólnopolskimi. Dlatego Wieruszów okrzyknięto Polską w pigułce i postanowiono zbadać, czy i tym razem wyniki próbne pokryją się z ostatecznymi. Był to rodzaj sondażu, w dodatku organizowanego zaledwie na dwa tygodnie przed ostatecznym starciem politycznych gigantów, czyli Akcji Wyborczej Solidarność i Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Z tego względu wydarzenie to nabrało rangi ogólnokrajowej, z czym wiązało się ogromne zainteresowanie mediów. Liderzy niemal wszystkich ugrupowań startujących wówczas do parlamentu zwietrzyli w tym polityczny interes. Dla Wieruszowa oznaczało to wizyty najważniejszych osób w państwie z ówczesnym premierem Włodzimierzem Cimoszewiczem na czele, a co za tym idzie darmowy czas antenowy w telewizji, będący świetną okazją do tego, by promować miasto.
Już na kilka dni przed wyborami do Wieruszowa zjechały sztaby wyborcze i dziennikarze z najważniejszych redakcji. Zadaniem pierwszych było zaistnieć w świadomości mieszkańców jak najszybciej i jak najlepiej, tych drugich zaś – przekazać nieco informacji na temat miasta, o którym do tej pory mało kto w Polsce słyszał. Na potrzebę chwili urządzono zmasowaną i momentami agresywną kampanię wyborczą. Z konieczności na weekend przyjechali więc do Wieruszowa politycy z pierwszych stron gazet. Oprócz wspomnianego premiera na ulicach pojawili się m.in. Marian Krzaklewski, Janusz Onyszkiewicz, Wiesław Walendziak, Józef Oleksy, Janusz Szmajdziński, Janusz Korwin-Mikke, Władysław Frasyniuk, Waldemar Pawlak i Jan Olszewski. Słowem – na wielkim ringu stawili się zawodnicy najcięższej wagi. Ponieważ podczas prawyborów nie obowiązuje cisza wyborcza, przez dwa dni politycy mieli czas, by poprzez dyskusje i indywidualne spotkania z mieszkańcami przeciągnąć ich na swoją stronę. Skrzętnie skorzystał z tego premier Włodzimierz Cimoszewicz, który w czasie swoich odwiedzin w zakładzie płyt wiórowych Prospan (dzisiejszy Pfleiderer) zapowiedział prywatyzację firmy poprzez rozdawanie jej akcji pracownikom. Fakt ten prawdopodobnie zaważył na wynikach prawyborów.
Żeby było ciekawiej, w ślad za politykami do Wieruszowa zjechali znani artyści, zarówno muzycy, jak i kabareciarze, m.in. Jan Pospieszalski z zespołem Voo Voo i Jan Pietrzak. Impreza, choć miała zabarwienie polityczne, zamieniła się w wielki piknik. Koncerty Chłopców z Placu Broni oraz zespołu Krywań przyciągnęły tłumy mieszkańców, niekoniecznie zainteresowanych samymi prawyborami.
Jedną z ciekawszych imprez towarzyszących okazał się mecz polityków z Orłami Górskiego. W spotkaniu tym, ku uciesze publiczności, zagrało wiele gwiazd, m.in. uczestnik finałów mistrzostw świata i król strzelców igrzysk olimpijskich z Montrealu – Andrzej Szarmach. O przewadze sportu nad polityką świadczy wynik tego meczu, który zakończył się zwycięstwem Orłów 10:0.
Podczas prawyborów doszło też do niewielkich zamieszek. Otóż wystąpienie premiera próbowali zakłócić młodzi działacze Radykalnej Akcji Antykomunistycznej (RAAK), którzy wdali się w szarpaninę z ochroniarzami. Skończyło się na kilku szturchańcach, ale antykomunistyczna młodzieżówka miała jeszcze jeden „występ”. Ponieważ prawybory odpowiednio nagłośniono w ogólnopolskich mediach, nic dziwnego, że zainteresowały się nimi niemal wszystkie gazety, wśród nich popularny tygodnik „NIE” Jerzego Urbana. Do Wieruszowa przyjechał związany z tym tytułem prasowym dziennikarz Piotr Gadzinowski, który wpadł na dosyć oryginalny pomysł, by rzucać w polityków jajkami. Zaopatrzony w „amunicję” za każde jajko kazał płacić 20 gr. Chętnych raczej nie było, a jajka wylądowały na samym Gadzinowskim, którego dorwała młodzieżówka z RAAK-u. Większych spięć nie odnotowano.
Lokale wyborcze były tego dnia otwarte do godziny 16.00. Komisje wyborcze potrzebowały około dwóch godzin, by zliczyć głosy. Prawybory zdecydowanie wygrało SLD, zdobywając 35,6% głosów. AWS uzyskała 29,3%; Unia Wolności 9,7%; Ruch Odbudowy Polski 7,8%, Polskie Stronnictwo Ludowe 5%. Pięcioprocentowego progu nie przekroczyła Unia Polityki Realnej, Blok dla Polski i obie partie emeryckie.
Ogólnopolskie media reklamowały wydarzenie jako sondaż przedwyborczy, toteż na antenie telewizji publicznej relacje z Wieruszowa pojawiały się aż sześć razy. Dwa tygodnie później okazało się jednak, że miasto stało się ofiarą agresywnej polityki i wielkiego widowiska, jakiego było gospodarzem. Wieruszów stracił status „Polski w pigułce”, ponieważ faktyczne wyniki do Sejmu i Senatu znacząco różniły się od tych z 7 września. Prawybory zakończyły się wielką klapą. Prawdziwe wybory wygrała AWS, zdobywając około 6% więcej głosów niż jej największy rywal, czyli SLD. Może wyniki nie pokrywały się z sondażami, ale prawybory w Wieruszowie pokazały coś istotnego. Jeśli gruszki na wierzbie obiecuje ktoś ze szklanego ekranu telewizora, można mu nie wierzyć, ale gdy jest to ktoś, kto na ulicy poda rękę, łatwiej złapać się na jego sztuczki. Mieszkańcy po prostu ulegli czarowi wielkiej polityki.
Tekst autorstwa Magdaleny Kopańskiej pochodzi z książki „Sekrety Wielunia, Praszki i Wieruszowa”, Księży Młyn Dom Wydawniczy, Łódź 2017
www.km.com.pl/402